Pewnego dnia k. zorientowała się, że przeczytała już tyle książek podróżniczych, że zaczyna mieć wspomnienia z miejsc, w których nigdy nie była. To naprawdę był najwyższy czas, żeby zacząć działać.
Ostatecznie w grudniu 2013, k. zainspirowana opowieściami (i osobowością) pewnego gościa z couchsurfingu, zrobiła szybki rachunek sumienia (i rzuciła okiem na rachunek bankowy, gdzie nie było jakoś szczególnie wesoło), pomyślała i zadzwoniła do Ł. zapytać, czy też chce TO zrobić. I zrobili wstępny plan.
Efekt naszych grudniowych narad: THE Map.
k. z okazji podratowania budżetu:
- sprzedała auto,
- zaczęła mieszkać z koleżanką (zwaną również konkubiną, ale wtajemniczeni wiedzą, że nic ten tego, bo chodziło o to, żeby dzielić koszty, a potem okazało się, że fajnie się mieszka),
- sprzedała drukarkę, trochę książek i filmów na dvd (starczyło na opłacenie wniosku wizowego).
Ł. widocznie zarabia więcej, bo od czasu decyzji:
- był w Ameryce Południowej na wakacjach,
- był też w Ameryce Północnej na wakacjach,
- wielokrotnie (bezpłatnie) podróżował palcem po mapie.
Jak tylko sytuacja zaczęła nabierać kształtów, uświadamialiśmy coraz więcej osób. I wszyscy trzymali kciuki (nawet rodzice, potajemku).