Portland

Guadalajara, czyli meksykańskie Portland

09.-10. listopada

Nasz kolejny przystanek na dwa dni to Guadalajara. Kwaterujemy się w Tequilla Hostel przy Av. Hidalgo i … przez cały nasz pobyt nie dzieje się nic spektakularnego: żadnych zatruć, żadnych kulinarnych odkryć, fascynujących znajomości, niezwykłych widoków, nieprzewidzianych wypadków. Miasto ma rewelacyjną atmosferę i do tego jest bardzo ładne, pełne placyków, fontann, parków. Mnóstwo się dzieje. Można też przejechać się dorożką.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

To żeby nie było tak strasznie nudno, może kilka ciekawostek.

1) Guadalajara jest drugim co do wielkości miastem w Meksyku.

2) Jest miastem Tequilli.

3) Ma wiele miast partnerskich, m.in. Kraków. I Portland, co akurat nie dziwi w ogóle, bo klimat tu jest co najmniej alternatywny. Przykłady:

  • W niedzielę zamknięto jedną z głównych ulic, żeby pojeździli sobie po niej rowerzyści i rolkarze. Samochodami, na jednym z wielu placyków, jeździły maluchy,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

  • W parku pełno akrobatów,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

  • Capoiera przy uniwersytecie,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

  • Sztuka uliczna,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

  • Tańce w knajpie w środku dnia,
    OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  • Występ mariachi w parku (+ tańce),

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

  • Nocne jedzenie,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

*****

 

Parę poniedziałkowych godzin spędzamy też w Tlaquepaque – małym artystycznym miasteczku blisko Guadalajary.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Cały wieczór leje jak z cebra. Miejmy nadzieję, że Mexico City, do którego jedziemy nocą, przywita nas lepszą pogodą.

 

 

Portland – NW & SW

19. października

Po nocnych pogaduchach nie zrywamy się z łóżka zbyt wcześnie. Ale jak już wstajemy – to poranek mamy najwyższej jakości. Po pierwsze super organiczne, wegańskie, bezglutenowe płatki śniadaniowe z jagodami. Do tego organiczne mleko. Wszystko z Whole Foods – całkiem sporej sieci supermarketów, która sprzedaje wyłącznie zdrowe jedzenie (na każde etykietce jest albo “organic” albo “vegan” albo “gluten free” albo wszystko na raz, jak na naszych płatkach).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po drugie, wybieramy się na spacer do Parku Leśnego (Forest Park Portland), największego miejskiego lasu w Stanach (prawie 2100 hektarów). Z dostępnej sieci szlaków, która łącznie liczy prawie 130 km wybieramy jeden i wędrujemy do Pittock Mansion (żartując przy okazji, że to posiadłość Jamesa). Ze wzgórza widać panoramę miasta i mamy szczęście zobaczyć kolejną wielką górę – Mount Hood (3 429 m).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po wędrówce wpadamy do DragonFly Cafe na organiczną kawę i bardzo  wegańskie ciastka, a następnie odwiedzamy ogród Chiński, uznawany za najbardziej autentyczny taki ogród poza Chinami (ponad 500 ton skał przywieziono tu właśnie z Chin!)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A potem ciąg dalszy eksploracji zachodniej strony rzeki. Lista Time’a rozpracowana. Wprawdzie musieliśmy się rozdzielić, żeby tego dokonać, ale był i ogród różany (International Rose Test Garden) i trochę klubów i knajpo-kino i znowu plac z samochodami z jedzeniem (akcent polski). Duuuużo chodzenia.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA  OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wieczorem k. zostaje w domu i ogląda “Portlandię” (tutaj klip otwierający serię), a panowie wychodzą na miasto.


Z ciekawostek:

  • Portland jest ekstremalnie przyjazne dla rowerzystów, ale po ulicach jeżdżą także ludzie rolkach i deskorolkach. Wszyscy mają pierwszeństwo przed samochodami.
  • Kierowcy zawsze zatrzymują się dla pieszych przechodzących przez jezdnię, także w miejscach niedozwolonych albo na czerwonym świetle.
  • Według Jamesa Portland to jedyne miasto w Stanach, gdzie kierowcy jeżdżą wolniej niż zalecane ograniczenie prędkości,
  • W mieście praktycznie nie ma fast foodów, ludzie odżywiają się zdrowo, każda restauracja ma też w menu dania wegańskie i bezglutenowe, do wielu knajp można przyjść z psem albo kotem, wiele miejsc ma doskonałą kawę (w końcu!)
  • Prawdopodobnie w Portland na jednego mieszkańca przypada najwięcej klubów ze striptizem w Stanach.
  • Jest tu bardzo dużo bezdomnych.
  • W mieście wyraźnie widać, że jest mało Amerykanów afrykańskiego pochodzenia. Portland jest uważane za jedno z najbardziej białych miejsc w Stanach.
  • Portland to miasto wikipedii, Gusa Van Santa i The Gossip.
  • Keep P(ort)land weird!

Portland _Bird_Art_4_color

Portland – NE & SE

18. października

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dzisiejszy dzień chcemy spędzić po wschodniej stronie rzeki Williamette. Portland słynie z dużej ilości mostów. Wybieramy więc jeden – Burnside Bridge – i maszerujemy. Po drodze przechodzimy obok Voodoo Doughnuts – słynnej pączkarni. Kolejka jest tak długa, że ograniczamy się do zdjęć (a tym samym odhaczamy punkt 8 z listy Time’a).

voodoo doughnut

Przechodzimy też przez Portland Saturday Market z nieprawdopodobną ilością bardzo pomysłowego rękodzieła.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA portland market

A potem szlajamy się po północno- i południowo- wschodnim Portland. Dzielnica małych domków, większość gotowa na Halloween. Zaliczamy kilka garażowych wyprzedaży (delikatnie uszczuplając budżet), a ł. łapie się na pączka w Blue Star (wg James’a – o niebo lepsze od Voodoo).

Docieramy do Hawthorne – hipsterskiej części Portland, z masą ciekawych sklepów, klubów i restauracji. Przy Hawthorne Avenue zaliczamy też punkt 6 z listy Time’a – cartopia, czyli placyk z samochodami sprzedającymi jedzenie. Co prawda nic nie kupiliśmy, ale byliśmy tam czyli też się liczy. 

Razem z Jamesem i jego znajomymi wpadamy też na jabłkowy festiwal z degustacją jabłek (i cydru)…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

… a do tego podziwiamy koncert Mood Area 52 (pierwsze odkrycie muzyczne tego wyjazdu).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wracamy do domu przez Hawthorne Bridge, który zlicza ilu rowerzystów dziennie (i rocznie) przez niego przejeżdża.

 OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A tak ze strony wschodniej wygląda zachodnia. Na jutro.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

PS. W myśl zasady Zostawcie Portland dziwnym…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA portland rondo OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

17. października

Późnym popołudniem docieramy do Portland. Pada deszcz, ale nic to. Oboje mamy podobne wrażenia – jest tu dobra energia. Idziemy w kierunku domu naszego couchsurfingowego gospodarza i knujemy plan, jak w dwa dni zaliczyć wszystkie 10 punktów z listy “10 rzeczy do zrobienia w Portland” przygotowanej przez magazyn Time (tutaj więcej)

Na naszej drodze pojawia się punkt 4 z tej listy – księgarnia z nowymi i używanymi książkami Powell’s Books. Budynek zajmuje cały blok, trzeba poruszać się w nim z mapą. Jest niezwykły i spokojnie można tam spędzić klika dni.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA 

Przechodzimy też obok Mary’s Club (punkt 9 na liście Time’a).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W końcu ok 19tej poznajemy Jamesa, zostawiamy plecaki w jego mieszkaniu i wychodzimy na miasto. A miasto słynie z wielu mikrobrowarów, a prawie każdy bar serwuje lokalne piwa (czyli punkt 3 z listy też zaliczony). Spotykamy się też z Tristanem, Amerykaninem, który skontaktował się z  nami przez couchsurfing, żeby… pogadać sobie po polsku! Tristan mieszkał w Polsce 8 lat, mówi naprawdę imponująco dobrze. To prawdziwie udany wieczór.