Tegucigalpa

16.-18. Grudnia

We wtorkowe popołudnie włóczymy się trochę po stolicy Hondurasu.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA  OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ok. 18tej w artystycznej kawiarni Cafe Paradiso spotykamy Fernanda, którego ł. zna już ze swojej poprzedniej wizyty w Hondurasie. Fernando pracujący dla Lekarzy Bez Granic będzie nas gościł przez dwa dni. Dzisiejszego wieczora zabiera nas na grilla do swoich znajomych. Wracamy po północy i odkrywamy, że nasz lekarz bez granic jest również brudasem bez granic. Materace, na których śpimy, śmierdzą nieprzeciętnie, łazienka dawno nie była myta (zresztą i tak nie ma ciepłej wody), wszędzie kręcą się mrówki…

W środę rano Fernando wychodzi do pracy, więc dzień spędzamy z jego przyjacielem Erickiem – artystą cyrkowcem. Jako, że Erick jest swoim własnym szefem, daje dziś sobie dzień wolny, żeby być naszym przewodnikiem. I tak, najpierw jedziemy do Valle de Angeles…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Następnie częściowo autostopem…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
… docieramy do Santa Lucii.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A stamtąd z powrotem do miasta. Po lewej nowoczesna Tegucigalpa, po prawej stare miasto – Comayaguela.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wieczorem Erick robi nam pokaz żonglerki, przy okazji daje kilka lekcji ł.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Następnego dnia wstajemy wcześnie rano, bo czeka nas daleka droga i kolejne przejście graniczne: Nikaragua. Fernando odprowadza nas do taksówki, która zabiera nas na odpowiedni dworzec autobusowy, których w mieście od groma.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy docieramy na miejsce i wysiadamy z samochodu, obskakuje nas masa autobusowych naganiaczy. Szybko okazuje się, że bagażnik taksówki jest otwarty i … pusty. k. rozgląda się zdezorientowana i zauważa biegnącego z dwoma plecakami chłopaka od bagażu, który już już ładuje je na dach busika (pierwsza myśl: skąd on w ogóle wie dokąd jedziemy?) Ustalamy cenę (tak, cenę biletu autobusowego też trzeba najpierw wynegocjować) i wsiadamy.

Kilka godzin później żegna nas Honduras (oraz Mega Larva 🙂 )

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Leave a comment